niedziela, 27 października 2013

Dziekczynienie - Tecumseha slowo na niedziele

"Jesli wstajesz rano skladaj dzieki za swiatlo swego zycia, za swoja sile. Skladaj dziekczynienie za swoje jedzenie i za radosc zycia. Jesli nie widzisz powodu do dziekczynien, wina lezy w Tobie. " Tecumseh (1768-1813) wodz Szawanezow i jeden z przywodcow Ligii Indian

Pomnik Tecumseha w Marylandzie.
Dzieki uprzejmosci tej strony.

Jak przystalo na generala Tecumseh ujal to w tak prostych zolnierskich slowach, ze nie potrzebny jest tu zaden dodatkowy komentarz z mojej strony.

Ale nie bylbym soba gdybym nie chcial dorzucic czegos od siebie ;) . Choc znowu cudzymi ustami :D

Howgh!

środa, 23 października 2013

Chwila przestoju - luksus odpoczynku przy Herbatce Zeglarskiej

W natloku pracy zawodowej oraz wydarzen roznych w zyciu osobistym i codziennym nadeszla chwila wytchnienia. I choc znowu trzeba rozgladac sie za praca (nie ma lekko ;) , to jednak ze spokojem i  nadzieja spogladam w przyszlosc... . 

Chyba przyczynily sie do tego rozmowy z moim Serdecznym Druhem Zeglarzem na tematy zwiazane z Matrixem (bardziej chodzi o Matryce Maxa Plancka oraz o pola powiazane z bozonem Higgsa, niz o sam powszechnie juz znany film pod tym samym tytulem), zwanym przeze mnie czasami rowniez Polem Mozliwosci... .

Siedze popijam sobie spec-herbatke (pomyslem na nia zaszczepil mnie Tez Druh Moj Serdeczny Zeglarz) zamiast cappuccino i odrabiam zaleglosci w lekturze moich ulubionych blogow. Herbatka smakuje mi (chyba mnie to bardzo nie dziwi, gdyz jej skladnikow wczesniej uzywalem ale w innych kombinacjach i praktycznie nigdy w takim ulozeniu. 

Dla zainteresowanych podaje sposob na herbatke ala Druh Zeglarz:

Skladnikow nie ma wiele: korzen imbiru, szczypta cynamonu, lyzeczka lub 2 lejacego sie miodu (uzywam wielokwiatowego ale tu mozna wg. uznania i mozliwosci oraz indywidualnych preferencji rozne rodzaje miodow stosowac).

Receptura:
Bierzemy korzen imbiru (im korzen swiezszy tym lepszy :), krajamy go na plasterki a nastepnie plastereczki (cieniutenkie) tniemy na paseczki a potem w kosteczke. Siekanke imbirowa wsypujemy do imbryka (z przyczyn praktycznych u mnie ta funkcje pelni termos) dosypujemy szczypte cynamonu. Do tego lejemy miodu do smaku i zalewamy goraca woda (odradzam wrzatek). Odstawiamy na kwadrans albo 2 pod przykryciem (zanim dojezdzam na budowe to i 3 kwadranse uplywaja ;) po czym mieszamy zawartosc a jak sie juz fale tsunami w naszym imbryczku uspokoja, to mozemy sobie nalac herbatki do filizanki, szklanki, kubka, czy tez innego naczynia, ktore mamy pod reka, a ktore zwyczajowo sluzy nam do pica herbatki.

Dzis w ramach domowego eksperymentu dodalem plasterek cytryny. Na razie zyje, wiec chyba bez obawy o wywolanie u siebie (lub wspolbiesiadnikow) uszczerbku na zdrowiu mozna rowniez pokusic sie o cytryne (lub inne dodatki owocowe...).

No to co?!? Naliwajmo bratia...



Na zdrowie! 乾杯 ! 底まで!

Uzupelnienie:

Po dluzszym namysle nad uwaga Anonimowego warto by chyba cala herbatke zalewac woda nie goretsza niz 40°C (poddobnie jak sie parzy herbate po japonsku). Inaczej  ewentualne dobro biologiczne, bojace sie wrzatku, zginac moze... .

niedziela, 13 października 2013

Demokratyczna hucpa....

W ubieglym tygodniu katem ucha (gdyz oko zajete bylo czytaniem jednego z moich ulubionych blogow, choc dzis juz konkretnie nie pamietam ktorego), wychwycilem komentarz jednego z poslow PO, ktory wprawil mnie w zdumienie, graniczace ze stuporem... .

Otoz Szacowny Pan POlityk (niestety jego wypowiedz wzbudzila we mnie takie fajerwerki intelektualno-uczuciowe, ze zapomnialem zapisac jego godnosci) stwierdzil, ze referendum w Warszawie w sprawie odwolania Pani Prezydent, to polityczna hucpa!!! I ze nie na kazde glosowanie powinno sie chodzic!!

Rozumiem, ze chcial przez to powiedziec, ze jedynie na glosowania organizowane przez Jego Kolegow powinien Lud Ciemny, Co Wszystko Kupi biegac w podskokach... .

Ale jednoczesnie obnazyl fundamentalna wprost prawde o calej tej demokracji - jest to jedna wielka hucpa i totalne oszustwo... .

Zaraz sie Szacowni Czytelnicy (a przynajmniej Ci co demokracji wlasna piersia gotowi bronic i wlasna za nia krew przelewac) wzburzeni porzuca na wieki czytanie mojego skromnego bloga albo co gorsza zaczna mnie w betoniarce z blotem mieszac... .

Ale odrzucajac nasze wszelkie ideologiczne orientacje (jedynie na chwilke), zastanowmy sie "szto eto za zwier?" (jak mowia bracia Moskale)

Zacznijmy od pierwszego z brzegu najwiekszego swieta demokracji, czyli wyborow (a w szczegolnosci wyborow do parlamentu krajowego oraz prezydenckich). 

Otoz kandydaci przez caly czas trwania kampanii wyborczej staraja sie zbudowac jak najbardziej idealny swoj wlasny wizerunek medialny... . Coraz mniej jest istotny wplyw na tzw. "efekt wyborczy" ma program wyborczy a coraz wiekszy jak sie polityk prezentuje... .

Program wyborczy i tak najczesciej jest stekiem klamstw (sadzac po tym jak chetnie jest realizowany przez wygrane partie).  Wiec cale te swieto demokracji w swej istocie niczym sie nie rozni od wyborow miss... . Choc prawde mowiac, wybory miss, wiecej pozytywnych doznan estetycznych wzbudza w moim meskim sercu, niz wybory prezydenckie na ten przyklad. No i wybory miss nie dziela Narodu... .

niedziela, 6 października 2013

Szalone krowy halal - czyli prywatne skutki spozywania mieska

Jak juz onegdaj pisalem pewnej slonecznej niedzieli pojechalem (razem z Piekniejsza Polowa - bo Latorosle juz tak czesto nie chca z nami jezdzic na spotkania towarzyskie) do Znajomych Krajan... . 

Gospodarz zaordynowal byl na samym poczatku aperitif, po czym rozdmuchalismy grilla (jak to bywa u budowlancow z uzyciem palnika gazowego ;) . Panie (czyli Piekniejsze Polowy) donosily miesko w marynacie a my pilnowalismy aby nabralo, nad zarzacym sie weglem drzewnym, rumiencow... .

Gwarzac o codziennosci emigracyjnej oraz innych okolicznosciach przyrody czas plynal w milej atmosferze oraz przy smacznym miesku (i innych smacznych dodatkach... ;) . 

Zeby tam czlowiek cos zanadto wypil (ale gdziez tam! Raz - juz to lekarze i /co wazniejsze/ zdrowie nie pozwala na szalenstwa alkoholowe, dwa - potrafimy bawic sie bez nadmiaru tego rodzaju dodatkow), to szybko zrozumialby to co sie pozniej wydarzylo... .

Za duzo rowniez nie zjadl - mimo dobrego towarzystwa i sympatycznej atmosfery zjedlismy tyle ile zjadlby czlowiek podczas normalnej kolacji... .

Zaczelo sie od objawow drobnej niestrawnosci... . Ale przeciez wolowinka i drob byly swieze i smaczne - to nie moglo byc to!! Nastepnie w nocy niepsokojne sny (wrecz koszmary) dreczyly nas przez cala noc. Nastepny dzien wcale nie lepszy... . Gastrycznie bylo o wiele gorzej - ale na szczescie zapas immodium z szuflady uratowal sytuacje :)

Nastepna noc - kolejne koszmary... .

We wtorek zadzwonilismy do Znajomych Krajan z tradycyjnym pytaniem: co slychac? i jak zdrowko? Okzalao sie, ze podobnie... . Po relatywnie krotkich rozwazaniach na temat ewentualnych przyczyn doszlismy do wspolnego wniosku, ze ewentualna przyczyna bedzie jednak wolowinka... .

Swiezutka, pachnaca i pochodzaca z uboju halal (o czym przed spozyciem nie wiedzialem :(  ). To drugie wyszlo tez nie wprost a z domniemania... . Bo niby jakie inne miesko sprzedawalby sympatyczny muzulmanski Turecki Rzeznik...?!?

Znajomym Krajanom zapowiedzielismy, ze jak jeszcze raz beda nas probowali uraczyc takim specyjalem, to albo odmowimy spozywania /przynajmniej miesa - jednorazowo/ albo spotkan (gdyby sie to czesciej mialo powtarzac).

I choc bede na poziomie ogolnospolecznym i formalnoprawnym bronil prawa ludzi roznych kultur do tego by jedli co lubia (bo im tak mamusia gotowala), tak prywatnie nie bede kupowal halal czy koszer (praktycznie na jedno wychodzi), bo nie jest dla mnie zdrowe (przynajmniej moj organizm tego nie przyjmuje). 

Chyba, ze mam ta sama przypadlosc co Soplicowie i Nikos Dyzma - nie szkodzi mi to co polskie ;)

czwartek, 3 października 2013

Rozany pomidor - czyli wspomnienie wakacji

Poprzednim wpisie napomknalem co nie co na temat eksploracji ogrodu Wielce Interesujacych Rodakow. 

Oto pewne dziwo rozany pomidor...


A tu w pelnej okazalosci te wielce oryginalne dziwo

a tu pomidorowy gaszcz z bliska...

Tu nieco inna odmiana - pomidor truskawkowy ;)


Gospodyni uraczyla mnie 
wielce smacznymi owocami 
tych botanicznych cudow -
przesmaczne!!