piątek, 24 maja 2013

Vitae ultima ratio est - czyli, ze nie zawsze mors ma racje!

Troche zmienilem znane wszystkim powiedzenie: Mors ultima ratio est, czyli jak to wyszlo mojej meskiej latorosli (kiedy poprosil mnie o wytlumaczenie), ze ostateczna racje ma mors... Dzieki Bogu, ze nie pingwiny z Madagaskaru ;) .

Geralt z Jaskrem wielokroc przy ognisku wiedli rozmowy na temat zycia...  [1]



Pomiedzy dwoma Wielkimi Imperiami: Imperium Organizmow Zywych i Materii Nieozywionej znajduje sie Krolestwo (a moze i Ksiestwo) Wirusow, ktorzy jako zywo ani do jednego ani do drugiego Imperium nie nalezy... Zreszta wszystkie 3 dominia w pewnym stopniu sie przenikaja i sa ze soba w rozny sposob powiazane... .

To co istnieje (wg. teorii Wielkiego Buuum) powstalo z wybuchu energii, ktora stygnac (i zwalniajac) poczela sie zamieniac w materie... . Przypomina mi to wlaczenie lampy kineskopowej. Ale o ile wiem co to kineskop i skad sie wzial w nim prad. Tak do dzis trudno komukolwiek powiedziec skad sie wzial wszechswiat i kto wlaczyl prad.

Wielki Wybuch w miniaturze...

W wieklim skrocie... . Po pewnym czasie Wielki Tygiel ostygl na tyle by materia z plazmy przeszla w stan plynny po czym, w wyniku dalszego stygniecia, duza czesc materii sie zespolila, czesc lata po wszechswiecie w postaci gazu a czesc pali sie jak latarnie morskie...

I na tych stygnacach kamyczkach zaczelo powstawac Zycie... . Jedni mowia, ze samorzutnie, inni twierdza, ze byla Interwencja Sil Wyzszych. Niezaleznie od tego, jak sie na to zapatrujemy (i z punktu naszych dzisiejszych rozwazan nie jest najwazniejsze), zycie powstalo i zaczelo swoja Wielka Podroz po kosmosie. 

W pewnym momencie wyladowalo na obrzezu Galaktyki Drogi Mlecznej na planecie Ziemia... . I tak zaczely sie nasze problemy... . Zanim zycie zajelo caly glob, organizmy walczyly o przetrwanie wsrod niesprzyjajacych warunkow srodowiskowych. Jak juz Imperium Zycia zajelo wszystkie mozliwe przestrzenie do zajecia, zaczela sie walka na smierc i zycie pomiedzy organizmami zywymi (tzn; wczesniej tez to wystepowalo ale nie bylo az tak dotkliwe, bo jak sie od jednego przeciwnika ucieklo, to wpadalo sie drugiemu pod nos). Oczywiscie istnienie obok siebie roznych organizmow przybieralo przerozne formy od wspolpracy, przez obojetne zajmowanie wspolnej przestrzeni, po antagonistyczne (ale to temat na co najmniej oddzielny wpis!).

Jak dawniej mawiano: "Zycie to nie je bajka! To je bitwa!"


Sensem zycia jest jego istnienie i podtrzymywanie. Tylko i az tyle! Z punktu widzenia Zycia nie jest istotne, czy dany pantofelek, chlorella, dab, petunia, slon, czy Kowalski istnieje.... . Chyba, ze jest to ostatni pantofelek, chlorella, dab, petunia, slon, czy tez Nowak (coby sie Kowalski nie obrazil ;) .

Dla naszego gatunku, narodu, plemienia, czy rodu, jestesmy wazni o ile spelniamy nasze funkcje w ramach kazdego z tych systemow spolecznych. Tak poza tym nasze istnienie jest niezbyt wazne. I choc jestesmy unikalni (dopoki nie bedzie nas na tyle duzo, zeby pojawila sie statystyczna pewnosc, ze istnieja duplikaty genetyczne lub dopoki nie zaczniemy sie klonowac). 

Dlatego, ze jestesmy unikalni, stanowi o naszej wartosci. Nasza "uzytecznosc spoleczna" definiowana przez nasze umiejetnosci, stan posiadania, pozycje spoleczna itd. okresla na ile jestesmy wazni dla innych. Ale ona moze sie szybko zmienic... .

Jak temu zaradzic...??? Trzeba budowac wlasna, wewnetrzna wartosc. Gromadzic bogactwo, ktorego nam nikt nie zabierze. Gromadzic wiedze, doskonalic wlasne talenty, realizowac marzenia (male i wielkie), dbac o wlasne zdrowie, wlasna rodzine, wybrac i przetestowac przyjaciela albo dwoch... . Cieszyc sie zyciem!!! Radosci proste sa najwazniejsze, bo z chwil sklada sie nasze zycie... .

Jaki jest sens zycia? Taki jak go sobie zdefiniujemy - kazdy z nas jest inny i co innego bedzie stanowilo o wewnetrznym bogactwie czlowieka. 

Nie zapominajmy o tym, ze jestesmy najwazniejsi na swiecie przede wszystkim dla samych siebie (i czasami tez dla naszych najblizszych, choc nie jest to warunek konieczny!). 

Kochajmy sie, tzn.:

- najpierw pokochajmy samego siebie
- a wtedy bedziemy gotowi do tego aby moc kochac innych.

Taak... Do takich rozwazan czlowieka doprowadzaja rozmowy z zenska latorosla...

_______________________________________________________________________
1. Nie majac pewnosci co do tego czy slimak ma uczucia, odbieranie mu prawa do milosci byloby zbrodnia!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz